Chruściki to klasyka. Chyba w każdym domu można znaleźć na nie przepis.
Przepis przekazywany z pokolenia na pokolenie. Jak skarb. Przepisy
niewiele różnią się między sobą, bo jak udoskonalić coś co jest już
doskonałe? Oto przepis, który wykradłam kiedyś mojej Mamie, tak jak i
ona swojej ;) Przepis prosty, szybki i smaczny. Nawet mój kot nie może
się im oprzeć i gdy nikt nie widzi, ochoczo je podlizuje :D
CIASTO:
0,5 kg mąki
2 jajka
125ml kwaśnej śmietany
łyżka margaryny
łyżeczka proszku do pieczenia
kieliszek wódki (może być spirytus lub nieco octu)
5 łyżek cukru
Miało być szybko i oto jest. Żadnego mieszania osobno składników suchych
i mokrych. Nic z tych rzeczy. Przy chruścikach wrzucamy wszystko do
jednej michy i zagniatamy ciasto. Dobrze je potem trochę schłodzić w
lodówce. 30 minut to minimum. Zimne ciasto rozwałkowujemy. Cienko jeśli
lubicie gdy chruściki chrupią. Grubiej jeśli wolicie je bardziej na
miękko. Dzielimy ciasto na paski, szerokości według uznania. Ja
zazwyczaj dzielę na 3-4 cm. Na środku robimy nacięcie przez które
przewijamy jeden z końców. Chrust smażymy na oliwie i smalcu. Jeśli
temperatura tłuszczu rośnie za szybko, wrzućcie na patelnię surowe
kawałki ziemniaka. Zabiera on temperaturę :) Trzeba tylko jeszcze
przypilnować zabarwienia ciastek na złoto, bo zdjęte z patelni jeszcze
się trochę rumienią. Odsączamy na ręczniku papierowym.
Lekko ciepłe faworki posypcie cukrem pudrem. Dobrze się przyklei i nie rozpuści.
Mmmmm... pycha!
Kojarzą mi się z tłustym czwartkiem i to je wolę zamiast pączków! ;)
OdpowiedzUsuń