sobota, 21 czerwca 2014

Muffiny kukurydziane

Witajcie przedurlopowo :-)



W ostatnim czasie wpadłam znów w wir muffinkowy. Zdecydowanie najsmaczniejszymi okazały się te wykonane w części z mąki kukurydzianej. Dodatki różne :-)

Oto przed wami muffiny kukurydziane. Pyszne, miękkie, aromatyczne.
Jedne z rodzynkami i orzechami włoskimi, drugie z dodatkiem pokrojonej czekolady, jagód i malin.



SKŁADNIKI:

1 szklanka mąki pszennej
2/3 lub 1 szklanka mąki kukurydzianej*
125ml -150ml oleju*
125ml - 150 ml maślanki*
1 jajko
1/3 szklanki cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
oraz dowolne dodatki: orzechy, rodzynki, czekolada, owoce



W misce mieszamy suche składniki - mąki, cukier, sodę i proszek do pieczenia.

Jeżeli przygotowujecie muffiny bakaliowe lub z czekoladą wystarczy Wam 2/3 szklanki mąki i po 150ml maślanki oraz oleju. Jeżeli wykorzystacie owoce (u mnie maliny i jagody) weźcie większą ilość mąki a mniejszą płynów (czyli 1szkl. mąki kukurydzianej i po 125ml płynnych składników).

Osobno mieszamy jajo z olejem i maślanką.

Mokre składniki dodajemy do suchych, wrzucamy wybrane dodatki i mieszamy. Byle jak byle szybko i niedokładnie. Wtedy są najlepsze.




Wlewamy do foremek, pieczemy około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 190*C.



Smacznego!



piątek, 13 czerwca 2014

BIMBA!





Z małym poślizgiem ale jest :-) Urodzinowy tramwaj. Tolek, jako prawnuczek kolejarza uwielbia pociągi i tramwaje. Każdy mijany wita głośnym "bimbaaa!", podobnie z resztą pociągi.
Torty w kształcie ciuchci są jednak dość popularne, dlatego postanowiłam zrobić coś bardziej wyjątkowego. Takiego tylko Antosiowego.

Bimba wydaje się prosta, jednak jest bardzo pracochłonna i czasochłonna.
Biszkopt przygotowałam dzień wcześniej, przełożenie z oszukanego Brzdąca i zdobienie lukrem plastycznym zaczęłam następnego dnia o 6:00 rano i skończyłam ledwo przed 13:00.
Opłacało się :-) Dziecko przeszczęśliwe bo dostało swój ukochany tramwaj. No... może do czasu, bo mój dwulatek nie przewidział pokrojenia tortu więc nie obyło się bez płaczu... bardzo dużego płaczu... :-)
Gdy się uspokoił, bawił się w najlepsze resztą tortu jeżdżąc nim po stole, bo przecież bimba... ;-)



Planowałam zrobić automatycznie otwierane drzwi ale zabrakło mi czasu. No dobra, żartuję :D Ale i tak jestem z siebie dumna :-) Cukiernikiem nie jestem, artystą plastykiem tym bardziej, jednak tort całkiem nawet przypomina obrazek w głowie, który krążył mi po niej kilka miesięcy. 



Teraz tylko trzeba wymyślić wzór na przyszły rok ... :-)


Pozdrawiam słodko!